Ortodoncja, to dział stomatologii, który zajmuje się krzywo rosnącymi zębami, a bardziej fachowo – wadami zgryzu. Sprawdź, jak prawidłowo dbać o zęby, aby uniknąć leczenia ortodontycznego.
Aby zrozumieć na czym polegają nieprawidłowości zgryzowe, powinniśmy wiedzieć, jak wygląda wzrost i rozwój kości twarzoczaszki. Bo to głównie kości decydują o tym, czy układ zębów jest prawidłowy, czy też wadliwy. Za kształt twarzy odpowiadają głównie dwa czynniki: genetyka, czyli zespół swoistych cech przekazywanych przez rodziców, oraz środowisko, w którym ten wzrost i rozwój się odbywa. Genetykę otrzymujemy w spadku i od chwili poczęcia praktycznie nie mamy na nią wpływu. Czynniki środowiskowe zaś, działają od pierwszych godzin po narodzinach, aż do ostatnich chwil życia. I to one odpowiadają za ponad 80% wad zgryzu; oznacza to, że 8 na 10 Pacjentów ma szansę uniknąć leczenia ortodontycznego!
Wcale nie trzeba wykonywać forsownych ćwiczeń, ponosić kosztów i żyć z listą wyrzeczeń. Najczęściej mówię swoim Pacjentom, że natura dobrze wie, jak poustawiać zęby, wystarczy tylko, abyśmy jej nie przeszkadzali.
Na początek, proszę sobie przyswoić dwie informacje.
Po pierwsze: to czynność, czyli prawidłowe funkcjonowanie, decyduje o budowie twarzy, np. nosa, szczęki, podniebienia, zatok przynosowych i żuchwy.
Po drugie: my sami mamy ogromny wpływ na nasz wygląd i wygląd naszych dzieci. Co prawda, pewne cechy takie jak: kolor oczu, kształt twarzy, czy wielkość poszczególnych jej elementów zostały odziedziczone, ale jest to matryca, na której można tworzyć. Oczywiście, najbardziej plastyczne są dzieci. Dlatego skupię się właśnie na nich.
Dziecko rodzi się z tak zwanym tyłożuchwiem morfologicznym, czyli jego żuchwa jest cofnięta w stosunku do szczęki. Taka jest norma. Bo natura zaplanowała wszystko w najdrobniejszych szczegółach. Zadbała o to, aby przygotować wały dziąsłowe do ssania. Dlatego też, wały w przedniej części nie stykają się ze sobą. Widać pomiędzy nimi szparę, zwaną szparą owalną. Ten brak kontaktu między górną i dolną szczęką, to miejsce na brodawkę piersi mamy i język noworodka, biorący udział w czynności ssania.
Jeśli niemowlę ułożono do karmienia prawidłowo, tzn. nie za nisko, a broda nie jest uciskana przez pierś lub butelkę, intensywnie pracująca żuchwa rozwinie się i po roku jej pozycja w stosunku do szczęki się wyrówna. Tu, pozwolę sobie na pewną dygresję. W języku polskim istnieje piękne słowo „uważność”. Nie tak dawno, wysłuchałam w Polskim Radiu audycji językoznawcy na temat znaczenia tego słowa. A oznacza ono mniej więcej tyle, co przykładanie uwagi, staranność. Spróbujmy zastanowić się wspólnie, kiedy karmiąc dziecko, jesteśmy uważni. Otóż wtedy, kiedy ważny jest dla nas każdy szczegół – nie tylko co maluch je, ile i kiedy, ale także w jaki sposób jest karmiony. I to nie tylko w okresie niemowlęcym, lecz na każdym etapie rozwoju. Bądźmy uważni. Bacznie obserwujmy nasze dzieci. Nie ułatwiajmy im, pozwólmy im się potrudzić. Warto spojrzeć na dzieci nie tylko rozkochanym wzrokiem rodziców, ale także z boku, jakby na kogoś obcego.
Wracajmy do naszego niemowlaka. Pierwsze zęby pojawiają się u niego około szóstego miesiąca życia. Z każdym miesiącem ma ich coraz więcej. Pierś mamy może zastąpić butelka, zaś do spania rodzice często podają maluchowi smoczek. Ortodonci uważają, że w drugim roku życia należy wygasić odruch ssania. Pediatrzy natomiast, są bardziej tolerancyjni. Nie ganią rodziców, nawet jeśli trzyletnie dziecko ssie pierś, smoczek i pije z butelki.
A przecież obecność zębów w jamie ustnej, daje możliwość spożywania pokarmów stałych. Narzuca wręcz taki sposób odżywiania!
Pamiętajmy, że tylko właściwe obciążenie narządu żucia, pozwoli na jego rozwój. Zęby służą do gryzienia, i to nie brodawki piersi, czy smoczka. Należy dziecku serwować chleb, mięso, warzywa i owoce. Zanikła już bowiem szpara owalna, do której pasuje brodawka piersi. Ale jeśli wciąż będziemy karmili pociechę butelką, wypracuje sobie taką szparę, stworzy wadę zgryzu – tak zwany zgryz otwarty. Do tej szpary pomiędzy górnymi i dolnymi zębami, natychmiast zacznie się wciskać język. A dziecko, które właśnie uczy się mówić, będzie seplenić.
W drugim roku życia, powinno dojść do zamiany tak zwanego niemowlęcego sposobu połykania – czyli z językiem pomiędzy bezzębnymi wałami dziąsłowymi – na tzw. dorosły, to jest taki, w którym język podczas połykania opiera się o podniebienie. Język jest bardzo silnym mięśniem. Jeśli będzie napierać na zęby podczas połykania – a ma to miejsce kilkaset razy w ciągu doby – doprowadzi do ich przemieszczenia. Do przyjęcia jego siły przygotowane jest natomiast podniebienie. Ono tego wręcz potrzebuje. Język odgrywa ważną rolę jako rzeźbiarz podniebienia, to on nadaje mu właściwy kształt i szerokość. Proszę zauważyć, jak wszystko jest precyzyjnie zaplanowane przez naturę. Tak więc najlepiej, jeśli dziecko przestanie ssać najdalej powyżej 1,5–2 roku życia. Wtenczas powinno odgryzać i jeść łyżką, oraz pić z kubka.
Zęby, od chwili pojawienia się w jamie ustnej muszą zostać objęte szczególna troską. Tak mleczne jak i stałe. Mają one bowiem do spełnienia szereg ważnych funkcji w naszym życiu. Najważniejszymi są:
odgryzanie
żucie pokarmu,
artykulacja
funkcje estetyczne.
Brak zębów upodobnił by naszą twarz do gadów, które długo i mozolnie starają się połknąć swój obiad w całości. Nasz przewód pokarmowy skonstruowany jest w taki sposób, że połknięcie większej tabletki stanowić może nie lada wyzwanie, a cóż dopiero, gdyby miało to dotyczyć całego schabowego. Do odgryzania służą siekacze i kły, a do dokładniejszego rozdrobnienia, a właściwie – przeżucia – trzonowce w uzębieniu mlecznym, a przedtrzonowce i trzonowce w stałym.
W sytuacji, gdy zębów brakuje, lub są źle ustawione, żadna z trzech wymienionych funkcji nie będzie prawidłowo wypełniana. Aby do tego nie doszło, trzeba aby były mocne w swojej strukturze i nie uległy zepsuciu. Pełnowartościowe, różnorodne pożywienie, będzie odpowiednim budulcem. Natomiast zabiegi higieniczne, dodatkowo zabezpieczą je przed czynnikami szkodliwymi. Już od wyrżnięcia się pierwszych mlecznych ząbków, szczotkujemy je. Oczywiście w formie zabawy, odpowiednio dobraną miękką szczoteczką i pastą przeznaczoną dla niemowląt. Z czasem, dziecko nabierze nawyku i powstanie potrzeba wyszczotkowania zębów podobnie jak umycia rąk, czy całego ciała. Trzeba też wiedzieć o tym, że dokarmianie butelką sprzyja powstawaniu ubytków próchnicowych. Szczególnie szkodliwe jest podawanie słodkich kaszek, czy herbatek, a także soków owocowych bezpośrednio przed snem, czy nawet w nocy. Głównym powodem powstawania ubytków jest rozkładany do kwasów zawarty w tych pokarmach – cukier. Tak zwana próchnica butelkowa, może być przyczyną bardzo wczesnej utraty wielu zębów mlecznych, oraz cierpienia maluszków z powodu powikłań próchnicy.
Zniszczone zęby mleczne w bezpośredni sposób przekładają się na powstawanie wad zgryzu. Po pierwsze dlatego, że dziecko mając ubytki unika gryzienia i żucia twardych pokarmów, a właściwe obciążenie narządu żucia jest niezbędne dla jego prawidłowego rozwoju. Po drugie zaś dlatego, że wcześniejsza niż fizjologiczna utrata zęba mlecznego, spowoduje takie przemieszczenia zębów sąsiednich do luki po utraconym zębie, że zaburzy to i czas i miejsce jego wyrzynania. Brak zębów w przednim odcinku szczęki, spowoduje, że mowa będzie niewyraźna, a i estetyka pozostawiać będzie wiele do życzenia.
Przyjrzyjmy się więc naszemu dziecku. Ma już trzy latka. Nie używa butelki, ani smoczka. Coraz lepiej radzi sobie ze sztućcami, pije z kubeczka. Zjada chlebek ze skórką, jego dieta jest urozmaicona. Zawiera nabiał, mięso, a także kasze i pełnoziarniste pieczywo, makarony, oraz oczywiście najlepiej sezonowe warzywa i owoce. Co ze słodyczami? Kochający dziadkowie, nigdy nie przychodzą z pustymi rękami. Zawsze mają dla wnuka coś dobrego: czekoladkę, lizaka, żelki. Dzieci je bardzo lubią. Napisano już tak wiele artykułów o cukrze, że nie ma potrzeby tego powtarzać. Każdy z nas miał okazje dowiedzieć się, że to „biała śmierć”, czy uzależnienie porównywane do narkotykowego. Jedno jest pewne. Im później dziecko pozna przyjemność z objadania się słodyczami i im mniej ich będzie, tym lepiej. Dziadkom i przyjaciołom, dobrze jest podpowiedzieć, aby przyszli z kolorowanką, czy grą. A dziecku, jeśli mamy czas, przygotujmy deser np. kisiel na soku z owocami, czy jogurt z miodem i orzechami. Bardzo zdrowe i smaczne są owoce suszone: morele, żurawina, czy daktyle. Oczywiście, nasz trzylatek szczotkuje ząbki szczególnie po posiłkach. Zakładamy, że dieta pełnowartościowa, bogata we wszystkie ważne składniki odżywcze, jest najlepszym budulcem zębów malucha i nie ma on ubytków próchnicowych. Jeśli jednak nie udało nam się ich uniknąć i pojawiła się mała dziurka, należy zawczasu ją oczyścić i założyć kolorowe wypełnienie.
No tak. Możemy odetchnąć. Wydaje się, że wszystko idzie jak najlepiej i nie ma się czym martwić. Ale czy na pewno? Przyjrzyjmy się naszemu dziecku uważnie. Prawidłowo jest, gdy usta są zamknięte, wargi stykają się swobodnie, bez napięcia.
Jeśli zauważymy, że usta są często niedomknięte, czasem wręcz otwarte bardzo szeroko, widoczne są zęby, albo zęby i język, powinniśmy się zaniepokoić. Jeśli dzieje się tak gdy dziecko jest przeziębione i ma zatkany nosek, a po wyzdrowieniu wszystko wraca do normy, albo sporadycznie np., podczas rysowania z dużym zaangażowaniem – nie musimy się martwić. Jednak, gdy taki widok staje się normą, należy zwrócić się, albo do pediatry, albo też do ortodonty, bowiem stale otwarte usta to pewna droga do powstania wady zgryzu.
Uderzające jest, jak wielu rodziców tej anomalii u swoich dzieci nie zauważa nawet wtedy, gdy jest ona bardzo nasilona. Świadczyć to może o nieco bezkrytycznym stosunku do dziecka – takie jest i takie kochamy - albo też o tym, że przenosimy nie zawsze najlepsze wzorce z kultury masowej do naszej codzienności. Otóż, w jednej z broszur na temat profilaktyki wad zgryzu dla stomatologów, pokazano, że wszystkie lalki, którymi bawią się dzieci, mają namalowane usta z wystającymi górnymi zębami. W licznych, pokazywanych w naszej TV filmach, szczególnie amerykańskich, aktorki bardzo często mają usta „zmysłowo„ uchylone i widoczne górne siekacze. Może więc powstać wrażenie, że taka jest norma. Nic bardziej mylnego. U dzieci, mających usta stale otwarte, prawie na pewno powstanie wada zgryzu wg 2 różnych schematów, zależnie od tego jaka jest dominująca przyczyna tego stanu rzeczy.
Łatwiej nam będzie zrozumieć, jeśli uruchomimy wyobraźnię i wejdziemy do wnętrza jamy ustnej. Panuje tu temperatura ciała, czyli ok. 36,6 st. C. Zęby i wszystkie tkanki wewnątrz jamy ustnej, znajdują się w środowisku wilgotnym, w ślinie o odpowiednim składzie chemicznym i kwasowości. Półkoliste łuki zębowe znajdują się w przestrzeni wyznaczonej od zewnątrz przez mięśnie policzków i warg, a od środka przez język. Przy zamkniętych wargach panuje tam tez pewne określone ciśnienie. Jak już wspominałam, natura to wszystko w najdrobniejszych detalach zaplanowała. Co się więc stanie, gdy usta są otwarte? Zęby, szczególnie górne siekacze, oraz dziąsła, znajdą się w suchym środowisku i wyraźnie niższej temperaturze. Trochę jak ryba wyjęta z wody. Spowodować to może uszkodzenia szkliwa i nieżyt błony śluzowej dziąseł. Brak modelującej podniebienie i kształt, oraz wielkość łuków zębowych funkcji języka, a także nacisk mięśni policzków na zęby z boku spowoduje, że górny łuk zębowy będzie zbyt wąski, siekacze górne wychylą się, a dolna warga cofnie i stłoczy dolne siekacze. Taki widok w gabinecie ortodontycznym to codzienność.
Wg. innego modelu, szczególnie w sytuacji, gdy przyczyną otwartych ust jest przerost migdałka gardłowego, dziecko żeby udrożnić sobie drogi oddechowe, opuszcza język w dół, układa go w żuchwie za dolnymi zębami. To w jeszcze większym stopniu wpływa na niedorozwój podniebienia na szerokość, powstaje tzw. podniebienie gotyckie – wąskie i wysoko sklepione.
Oczywiście, w efekcie, w zbyt wąskim łuku zębowym szczęki nie zmieszczą się wszystkie zęby. Natomiast żuchwa zostanie nadmiernie rozbudowana leżącym w niej językiem i możemy się spodziewać np. odwrotnego nagryzu, tzw. wady doprzedniej.
Co gorsza, wzrost i rozwój żuchwy będzie modelowany w ten sposób, że będzie rosła do dołu, niejako oddalając się od szczęki. Może powstać nie tylko wada polegająca na nieprawidłowo ustawionych zębach, ale kości szczęk urosną nieprawidłowo, a to już nie podda się leczeniu prostym aparatem. Może się okazać że przywrócenie twarzy prawidłowych proporcji nie będzie możliwe bez zabiegu chirurgicznego. A tego nikt z nas oczywiście nie chce.
Jakie czynniki wpływają niekorzystnie na młody, rozwijający się narząd żucia i inne elementy twarzy z nim związane?
Mam nadzieję, że świadomość tego co ważne, co dobre, a co niepożądane, może w znacznym stopniu pomóc w uniknięciu wielu problemów. I choć wiem, że nie da się wyeliminować wszystkich szkodliwych czynników, to jednak kiedy będzie ich mniej, mniejsze będzie nasilenie wad i stopień ich skomplikowania. To z kolei, skróci i uprości proces leczenia. Czego oczywiście Państwu i sobie, oraz wszystkim lekarzom ortodontom z okazji VI Światowego Dnia Zdrowia Jamy Ustnej życzę.
Używamy cookies