Nadszedł czas na wypoczynek, tym razem Meklemburgia.
Nigdy nie myślałam o Niemczech jako kraju, do którego jedzie się na urlop . Wszędzie, ale nie tam. Dla mnie szczególnie to kraj, na którego praktykach ortodontycznych się wzorowałam. A Kolonię, gdzie co dwa lata odbywają się największe targi stomatologiczne odwiedzałam wielokrotnie. Meklemburgia to region, który można porównać do naszych Mazur, ale to nie to samo. Jeziora z wodą o pierwszej klasie czystości otoczone lasami, połączone kanałami. Setki kilometrów dróg wodnych i rowerowych. Małe spokojne mariny we wsiach i miasteczkach ze świetnymi restauracjami. Czysto, schludnie, bez tłumów, krzyków i hałasu. I bez tego wszechobecnego w Polsce bazaru. Odniosłam wrażenie, że nikt tu nie czeka na turystów z poza Niemiec. Po angielsku trudno zamówić nawet sok pomarańczowy. Powszechny brak internetu. I to też ostatecznie uznałam za plus. Cechą dominującą w krajobrazie są konie . Miłośnicy tych zwierząt mogą się nimi nacieszyć w równej mierze co żeglowaniem, spacerami i cyklingiem.
Używamy cookies